Wiedziałam z zeznań osobistych jak mają wyglądać kolczyki, brakowało tylko materiałów. W tym celu właśnie, wybrałyśmy się razem do jednego z warszawskich ze sklepów Royal Stone, aby dobrać części składowe kolczyków.
Bez problemu znalazłyśmy przepiękne krople z białego jadeitu, jak również materiały ze srebra próby 925, ponieważ koleżankę uczulają niektóre metolowe komponenty, pozostało tylko znaleźć element ozdobny, a więc kółeczko.
Po prześledzeniu wszelakich produktów w sklepie, w ręce wpadły nam kółeczka, które były, tak zakładam, częścią składową zapięcia typu toogle. Okazuje się, że nawet takie zapięcie może świetnie nam posłużyć jako element ozdobny, a nie tylko jako samo zapięcie.
W tym przypadku był to strzał w dziesiątkę.
Z początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona do całego pomysłu i miałam wątpliwości czy aby na pewno kolczyki z części zakupionych wyjdą "godne rzucenia na nie okiem", ale zaraz po wykonaniu pierwszego kolczyka, stwierdziłam, że są niesamowicie eleganckie. Proste, idealne dla eleganckiej kobiety. Zauroczyły mnie. Nawet myślę o tym, aby wykonać takie specjalnie dla siebie :).
Już dawno temu nauczyłam się słuchać intuicji Marioli co do tego, czy coś jest ładne czy nie. Mariola to osoba kochająca biżuterię i do której biżuteria "woła" by ją nosić. I nawet w mega jaskrawych koralach wygląda niesamowicie. Cieszę się, że mogłam spełnić jej małe marzenie o kolczykach podpatrzonych gdzieś tam u kogoś. Może kiedyś, ktoś będzie mógł spełnić i moje takie marzenie :).
Piękne, ale pewnie dosyć ciężkie, co nie znaczy żebym takich nie ponosiła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam